Strategia Long Volatility
Obecnie są czasy gdy inwestorzy muszą szukać sposobów na ochronę portfela w warunkach rosnącej zmienności na rynkach.
Jednym ze sposobów budowania odpornych portfeli, mniej narażonych na ryzyko, jest zastosowanie strategii opartych na tzw. long volatility, które mogą przynosić zyski w okresach zwiększonej niestabilności. Działanie takich strategii szczegółowo opisał niedawno Nicolas Rabener – zarządzający w firmie FactorResearch – na blogu CFA Institute w artykule zatytułowanym 'Creating Anti-Fragile Portfolios’.”
Nicolas Rabener zauważa, że niezależnie od stylu inwestowania – czy ktoś jest bardziej ostrożny, czy skłonny do ryzyka – i bez względu na preferowane klasy aktywów (np. akcje, obligacje czy nieruchomości), inwestorów można podzielić na trzy główne grupy. Pierwsza szuka okazji cenowych, inwestując w to, co wydaje się niedowartościowane. Druga stawia na aktywa, które rosną w trendzie wzrostowym. Trzecia wybiera inwestycje o solidnych podstawach fundamentalnych.
Rabener podkreśla, że kluczową kwestią jest zarządzanie ryzykiem – a dokładniej: czy portfel inwestycyjny jest przygotowany na wzrost, czy raczej spadek zmienności na rynku. Większość aktywów zyskuje na wartości w warunkach wzrostu gospodarczego, nawet te, które teoretycznie powinny być odporne na kryzysy. Dobrym przykładem jest rynek nieruchomości – trudno sprzedać biurowiec, gdy gospodarka znajduje się w recesji.
Z szerszej perspektywy – zdaniem Rabenera – widać, że rynki i gospodarka funkcjonują nieco jak system Ponziego: opierają się na powszechnym założeniu, że wzrost gospodarczy będzie trwał. Tymczasem pytanie brzmi: co tak naprawdę napędza ten wzrost? Z jednej strony wzrost produktywności, z drugiej – dopływ nowych pracowników do rynku pracy. Teoretycznie technologia powinna zwiększać produktywność, ale badania nie potwierdzają wyraźnie tej zależności. Natomiast trendy demograficzne są przewidywalne i nie napawają optymizmem. Przykład Japonii pokazuje, że populacja może maleć, a wydajność wcale nie musi rosnąć. To oznacza, że spadek PKB jest możliwy nie tylko lokalnie, ale także globalnie. W praktyce oznacza to, że portfele oparte wyłącznie na tradycyjnych aktywach – takich jak akcje czy nieruchomości – są zakładem na kontynuację wzrostu gospodarczego, którego wcale nie musimy doświadczyć.
Strategie oparte na wzroście zmienności mogą być skuteczniejsze niż obligacje
Nicolas Rabener zauważa, że tradycyjne portfele inwestycyjne, składające się z akcji, obligacji i nieruchomości, w gruncie rzeczy zakładają stabilny rozwój gospodarczy i niską zmienność. Oznacza to, że realizują podejście typu short volatility – czyli zarabiają, gdy na rynkach panuje spokój. „Oczywiście niektórzy inwestorzy czy fundusze próbują się zabezpieczać przed ryzykiem, ale zwykle i tak ponoszą straty podczas gwałtownych załamań, albo uzyskują słabe wyniki w dłuższym okresie. Co więcej, zabezpieczenia są kosztowne – czego przykładem są wysokie koszty strategii typu managed futures” – tłumaczy Rabener.
W jego opinii ciekawą alternatywą są strategie long volatility. Pozwalają one osiągać zyski nie tylko w czasie gwałtownych, nieprzewidywalnych szoków rynkowych, ale również w warunkach utrzymującej się wysokiej zmienności, wywołanej różnymi czynnikami.
„Przez ostatnie trzy dekady to właśnie obligacje pełniły funkcję stabilizatora portfela. Dziś jednak ta rola już się wyczerpała – rentowności są rekordowo niskie, a w niektórych przypadkach wręcz ujemne. To znak, że hossa na rynku obligacji dobiegła końca” – mówi Rabener. I dodaje: „Portfele oparte wyłącznie na akcjach, obligacjach i nieruchomościach są obecnie wyjątkowo podatne na skutki rosnącej zmienności oraz na scenariusz niskiego lub wręcz ujemnego wzrostu gospodarczego. Nie oferują odpowiedniego zabezpieczenia w takich warunkach.”
W latach 2004–2020 strategie typu long volatility wykazywały średnią korelację z indeksem S&P 500 na poziomie -0,32, natomiast z obligacjami – dodatnią korelację rzędu 0,26. Oznacza to, że w ujęciu historycznym zachowywały się odwrotnie do rynku akcji i miały umiarkowanie dodatnią zależność z rynkiem obligacji. „Naturalnie, w okresach spokojnych i stabilnych – przy niskiej zmienności – tego typu strategie nie przynoszą spektakularnych wyników. Ale podobne ograniczenia dotyczą praktycznie wszystkich klas aktywów” – zauważa Rabener.
Jak w praktyce wygląda dodanie strategii long volatility do klasycznego portfela 60/40 (60% akcji, 40% obligacji)? Analiza danych z lat 2004–2020 pokazuje, że portfel z udziałem 20% instrumentów long vol. (konkretnie: 48% akcji, 32% obligacji, 20% long volatility) osiągnął nieco niższą średnioroczną stopę zwrotu (CAGR 6,8%) w porównaniu do tradycyjnego portfela 60/40 (CAGR 7%). Jednak zyskał wyraźnie na stabilności – jego maksymalne obsunięcie wartości wyniosło 16,3%, podczas gdy w przypadku klasycznego portfela było to aż 30,1%.
Warto dodać, że także na polskim rynku dostępne są instrumenty umożliwiające wdrożenie strategii long volatility. Przykładem może być fundusz Lyxor S&P 500 VIX Futures Enhanced Roll ETF, dostępny w ofercie jednego z bankowych domów maklerskich. Fundusz ten inwestuje w kontrakty terminowe na indeks VIX – tzw. indeks strachu – i pobiera roczną opłatę w wysokości 0,6% od zarządzanych aktywów.